czwartek, 31 grudnia 2015

Kotek z Kotka

włóczka: Kotek
skład: 100% akryl 
szydełko: 2,5mm


Przeglądając niedawno pudło z włóczkami, odkryłam zalegające motki Kotka. Może niektórzy z Kotka robią, ale osobiście uważam, że jest to najgorsza włóczka, która miałam nieprzyjemność posiadać. Akryl najpodlejszego sortu, a ja w ogóle już akryle omijam, nie tylko te parszywe.
Skrzypi to na szydełku, jest sztywne, ani ziębi, ani grzeje, szybko się mechaci i brudzi, a po praniu wygląda strasznie.
Jak to się stało, że te motki u mnie się znalazły, skoro tak nimi pogardzam? Po prostu jest jedną z trzech kiepskich włóczek, które można kupić w pasmanteriach w mojej mieścinie. Świeżaki się nabierają i ja się nabrałam. Dlaczego pasmanterie się lepiej nie zaopatrzą? Nie wiem.
I co z tym zrobić? Wyrzucić szkoda, bo wszystko można wykorzystać, przecież. Nikomu tego badziewia wciskać nie chcę.
Po długich rozmyślaniach postanowiłam porobić z tego małe amigurumi, takie na breloczki. Uznałam, że się do tego nadaje, od biedy.
Od czego ja mogłam zacząć? No? Oczywiście od kotka :3
Schemat pisany po amerykańsku  >>tu<<



Amigurumi nie robiłam od lat. Z resztą, nigdy się tym jakoś specjalnie nie zajmowałam, zrobiłam dwa breloczki i dwie maskotki. Nie znaczy to, że mi się nie podoba, bo szalenie mi się podoba. Nie lubię tylko robić ciągle tych samych elementów, ja w ogóle nie bardzo lubię robić z elementów.
Ale postanowiłam, że to jedyna opcja.
Niestety, w związku z tym, że nie robię maskotek, nie mam pod ręką oczek do nich. W przypływie wiary w swoje umiejętności postanowiłam wyhaftować pyszczek.
No i własnie. Ładny haft wymaga godzin praktyki. Ponadto, haftowanie na szydełkowej robótce jest dodatkowo trudne, ze względu na fakturę robótki.
Dlatego kiciuś ma oczy różnego rozmiaru, krzywe i smutne.
Do następnych maskotek zamówię już oczka i będzie lepiej :)
Do tego za bardzo go wypchałam i nie chce siedzieć prosto.
Ach i oczywiście przyszyłam ogon ze złej strony ;p
Zaliczyłam wszystko, co mogło zostać zrobione źle.







niedziela, 27 grudnia 2015

Kocia czapka

włóczka: Rozetti, Sarayli
skład: 70% akryl, 30% wełna
kolor: 104-09
ilość: ok 80g
szydełko: 6mm


Czapka w końcu doczekała się fotek.
Noszę ją już jakieś dwa miesiące i sprawuje się całkiem dobrze. Troszkę się zmechaciła, ale tragedii nie ma.
Długo się naszukałam schematu na uszatą czapkę, aż w końcu zdecydowałam się zrobić najprostszą z możliwych, czyli zwykły prostokąt. Uszy układają się same. Można podszyć, żeby uszka były zawsze takie same, ale ja tego nie robiłam.
Niestety, z tego koloru udało mi się dorwać jeden jedyny motek, chyba ostatni w sezonie, bo już nigdzie nie mogłam znaleźć. W związku z powyższym nie będzie komina ani mitenek, na które bardzo liczyłam. Z jednego motka, nitki wystarczyło na tę jedną czapkę i opaskę. Nie mogę powiedzieć, żeby była to bardzo wydajna włóczka.





niedziela, 29 listopada 2015

Nie samym szydełkiem żyję. Zimowy BookAThon 2015

Muszę zrobić sobie małą przerwę od śnieżynek, bo ręce mi już odpadają, a jeszcze dwie partie czekają na usztywnianie :)
Najbliższy tydzień poświęcę na BooAThon. Jest to cykliczny, tygodniowy maraton książkowy. Książkowych wyzwań jest sześć i jedno całościowe.

Wyzwania tego BookATohnu to:
1. Książka z czymś czerwonym na okładce
2. Przeczytaj książkę z listy 100 tytułów BBC
3. Szkolna lektura, której nie przeczytałeś
4. Tytuł, który zdobył nagrodę literacką
5. Przeczytaj książkę, którą wybrała dla ciebie inna osoba
6. Przeczytaj książkę polskiego autora
7. Przeczytaj w czasie BookAThonu co najmniej 1500 stron


O BookAThonie dowiedziałam się dosłownie kilka dni temu i postanowiłam wziąć udział w zabawie, dosłownie w ostatniej chwili, bo teraz. Szczerze wątpię, że uda mi się przeczytać książkę dziennie. Jestem tego pewna. Nie mam już tyle czasu. Nie zamierzam też katować się szkolnymi lekturami, bo te, które chciałam, przeczytałam. Te nieprzeczytane pominęłam nie bez powodu ;p
W związku z powyższym, wybrałam sobie cztery wyzwania. Będzie, dla mnie, wielkim sukcesem, jeśli zdążę przeczytać aż cztery książki w tydzień.


Moje wyzwania to:

1. Książka z czymś czerwonym na okładce
"Zagłuszyć krzyk" Neil White
Książek z czerwienią na okładce mam kilka na stosiku. Padło na tę, bo nie słyszałam o niej, dopóki nie wpadła mi w ręce na biedronkowej wyprzedaży i bardzo jestem ciekawa treści. No i szaleję ostatnio na punkcie kryminałów.



4. Tytuł, który zdobył nagrodę literacką
"Droga" Cormac McCarthy
Tę książkę dostałam na przechowanie i czaiła się na półce ponad rok, ale nigdy nie było okazji po nią sięgnąć. Mam nadzieję, że nie bez powodu została nagrodzona i mnie nie zawiedzie.



5. Przeczytaj książkę, którą wybrała dla ciebie inna osoba
"Iron Man. Moja droga przez niebo i piekło z Black Sabbath" Tony Iommi
Książka gorąco polecana przez moją siostrę. Mam nadzieję, że będzie równie dobra, co Mansona ;)



6. Przeczytaj książkę polskiego autora
"(Nie)winna" Marta Kijańska
Dawno już nie czytałam żadnego polskiego autora i byłam pewna, że nic takiego nie znajduje się w moim domu. A jednak. (Nie)winna wpadła mi w ręce przypadkiem, przeczytałam fragment i stwierdziłam, że będzie to dobry przerywnik, lekka lektura na jesienny wieczór.



Niestety, nawet jeśli przeczytam wszystkie cztery, to zabraknie mi stron do 1500. Trudno, chodzi przecież o czytanie i dobrą zabawę, nie o ilości i wyniki.
Nie wierzyłam w motywacyjne działanie wyzwań, ale już czuję, że nie mogę się doczekać czytania.





Wszystko o akcji >>>> http://bookathon.pl/

poniedziałek, 23 listopada 2015

Znowu śnieżynki

kordonek: Muza20
szydełko: 0,9mm


Wsiąkłam. Śnieżynki wessały mnie jak odkurzacz. Zrobiłam zapasy różnych kordonków na, co najmniej, dwa miesiące i teraz, po kolei, je testuję.



Wybrałam Muzę20, bo chciałam coś delikatnego. Hmm. Nie zachwyciła mnie tak jak Ada. Jest zdecydowanie mniej sztywna i nie trzyma kształtu bez blokowania, nic a nic.
Być może wykorzystam ją do czegoś innego, bo od dziergania koronek bolą mnie już ręce. Efekt zamierzone został osiągnięty. Śnieżynki są delikatne i małe :)





Tutaj do usztywnienia również użyłam wikolu. Z przykrością zauważyłam, że poprzednie śnieżynki nieco zżółkły i nie jestem pewna czy to wina kleju. Mam nadzieję, że nie, ale będę obserwować te, zanim zrobię kolejne.


Opis wykonania każdej śnieżynki znajduję się tutaj.

niedziela, 8 listopada 2015

Śnieżynki

kordonek: Ada 15
skład: 100% bawełna
szydełko: 1mm

No, w końcu są. Moje pierwsze śnieżynki. Dawno już chciałam je zrobić, ale zupełnie nie miałam pojęcia, do czego ich użyć. Nie ubieram choinki, nie używam serwetek ani obrusów, nie lubię rzeczy tylko do ozdoby, zbieraczy kurzu, zapychaczy wolnego miejsca.
Jeszcze bardziej nie lubię firan, a mieszkanie, w którym się obecnie gnieżdżę, ma w składzie firanę na każde okno. Genialna myśl mi zaświtała, żeby te firany okropne zastąpić tymi śnieżynkami.
Niestety, z braku czasu, trochę mi zajmie zrobienie takiej ilości tych koronek, żeby zakryć przyzwoitą przestrzeń okna.
Mój urobek z tego tygodnia to zaledwie osiem śnieżynek. Tak. Każda jedna zajęła mi ponad godzinę roboty. Liczę, że to tylko dlatego, że robiłam je po raz pierwszy i jak już opanuję wzory, wszystko pójdzie szybciej.




Wybór kordonka był nieco przypadkowy, bo napoczęta Ada leżała w mojej puszcze od czasu, gdy zrobiłam z niej serwetkę dla babci. Nie znam się na kordonkach, bo jak już wspominałam, serwetki to u mnie rzadkość, choć cały czas intensywnie próbuję znaleźć im jakieś sensowne zastosowanie, bo wzory mają cudowne i lubię je robić. Z Adą pracowało mi się bardzo przyjemnie i na pewno wezmę ją pod uwagę przy następnej wizycie w pasmanterii.
Testowałam też nowe szydełko, 1mm, nr 12 od Kartopu, z plastikową rączką. Musiałam kupić takie z rączką, bo kiedy się wczuję w robotę, to tak mocno je ściskam, że te małe wbijają mi się w dłoń. Akurat nigdzie nie mogłam znaleźć wypróbowanego Clovera. Nie ma czego żałować. Szydełko bardzo przyjemne, rączka wygodna, ręka mi nie odpada :)
Usztywniałam mieszanką wikolu i wody, efekt je zadowalający.



Jedna sprawa. Dlaczego Ada15 i Ada 5 mają inny odcień bieli? Zupełnie psuje to moją wizję serwety z koronki rumuńskiej i będę musiała poszukać innych kordonków.

Schematy na wszystkie śnieżynki z mojej kolekcji, są tu >>> Snowcatcher
Opisy są amerykańskie.


sobota, 24 października 2015

Dlaczego tak długo?

Zrobienie czegokolwiek od zera wymaga czasu. Pewnie, że są rzeczy, które mogę machnąć w kilka godzin. Czapkę z grubej włóczki możesz mieć na jutro, jeśli będę miała wolną chwilę. Oczywiście.
Zwykle jednak to zajmuje nieco więcej czasu. Wyobrażasz sobie już te śliczne zasłony do jadalni? To teraz pomyśl jak cienki jest kordonek, jak maleńkie do niego szydełko, jakie wymiary ma twoje okno i ile kilometrów nici muszę przerobić, żeby powstała gotowa rzecz.
To zajmuje czas i to sporo czasu. Nie mam wcale dużo zamówień, tyle co kot napłakał. Z szydełka nie wyżyję, więc muszę mieć zwykłą pracę, często do tego nadgodziny, bo wypłata chuda. Weź pod uwagę, że mam też koty, przerabiam kilka projektów na raz, a i jeszcze chciałabym też poczytać i może obejrzeć jakiś film od czasu do czasu.
Kocham szydełkować, ale kiedy jestem zmuszona działać pod presją czasu, odechciewa mi się czegokolwiek.
Niestety, nie mam doświadczenia z każdą włóczką, jaka istnieje. Dodatkowo, w większości przypadków, nie mam szansy ich pomacać, bo pasmanterie po prostu w większości zamawiają pierdyliard odmian najbadziewniejszego akrylu, co zmusza mnie do zakupów w internecie. Oznacza to, że najpierw spędzam sporo czasu na przeglądaniu włóczek pod względem składu, grubości i koloru. Trzeba się czasem naszukać, zanim znajdzie się połączenie pasujące do projektu. Następnie zamawiam próbki kilku wybranych wstępnie włóczek i dopiero po ich zmacaniu zamawiam włóczkę ostatecznie wybraną. To też zajmuje czas.
Dlatego czasem bywa tak, że chustę zrobię w 3 dni, a na rękawiczki czekasz tydzień. Wybacz, to nie zawsze zależy ode mnie.

sobota, 17 października 2015

Rozetti Sarayli, classic shades

W tym roku rezygnuję z czystoakrylowych włóczek na zimowe wyroby, dlatego próbuję różnych mieszanek wełny.
Obecnie na szydełku mam Sarayli od Rozetti. Jest to mieszanka 70% akrylu i 30% wełny. W 100g ma 180m. Zalecane szydełko to 5,5 - 6,5mm, druty 4,5-5,5mm. 
Ja przerabiam ją szydełkiem 6mm na czapkę, 5mm na opaskę i 7mm na chustę, w każdym przypadku wygląda równie dobrze. Czapki jeszcze nie obfociłam.
Włóczka jest bardzo przyjemna w dotyku i całkiem dobrze trzyma ciepło.
Słyszałam, że przy drutach łatwo się rwie, jest luźno skręcona, ale przy szydełku nie zauważyłam takich problemów.

Kolory są piękne, chociaż trochę dziwi mnie umiejscowienie czerwieni, między różem i pomarańczem. Naprawdę na zdjęciach w internecie nie było tego widać, a w motku to już wgl nie dojrzysz wszystkich kolorów. 

Czeka mnie jeszcze test prania, czego się trochę obawiam, ale staram się być dobrej myśli.






wtorek, 25 sierpnia 2015

Chusta z Alize Diva

włóczka: Alize Diva batik
skład: 100% microfibra
kolor: 1767 i 3681
ilość: ok 300g (100g - 350m)
szydełko: 4,5mm
wymiary: 2m x 0,8m

W końcu zrobiłam zdjęcia, to się można chwalić.
Na każdą z trzech części chusty, zużyłam jeden motek, dwa w kolorze 1767 i jeden 3681. W motkach wyglądały bardziej kontrastowo, w końcowym efekcie wszystko do siebie ładnie pasuje.
Postanowiłam zaryzykować z większym szydełkiem i muszę przyznać, że może się myliłam, bo wzór wygląda nadal ładnie.












wtorek, 30 czerwca 2015

Płomienne zorze

włóczka: YarnArt Angora Active
skład: 75% akryl, 25% moher
kolor: 844
ilość: ok 130g (100g - 500m)
szydełko: 4,5mm
wymiary: 2m x 0,8m


Skończyłam i bardzo jestem zadowolona. Kolory piękne, jest lekka i przyjemna w dotyku, nawet bez blokowania układa się ładnie.



Obawiałam się trochę moheru, bo ja ciągle coś pruję, coś zmieniam i przerabiam, a tu nie było takiej możliwości. Od początku musiałam mieć plan, dlatego wybrałam znajomy wzór, którego nie było potrzeby zmieniać.
Pierwsze doświadczenie z moherem wypadło bardzo pozytywnie i możliwe, że jeszcze sięgnę po takie włóczki. Robota szła szybko i przyjemnie.
Moherowe włoski sprawiają, że można użyć dużego szydełka, choć sama nitka jest dosyć cienka, co bardzo mi się podoba.
Włóczka jest dosyć wydajna, bo zużyłam troszkę ponad jeden motek, gdzie przy Grecie Multi, również z dodatkiem moheru, na chustę tych samych wymiarów, poszły dwa.
Same plusy, jeśli nie trzeba pruć :)




wtorek, 23 czerwca 2015

Nowe chusty na szydełku.

Testowania włóczek, ciąg dalszy.
Mały podgląd tego, co się właśnie robi, czyli dwie nowe chusty.

Akrylowa chusta dla siostry. Stefanowi też się chyba podoba, bo koniecznie chciał być na zdjęciu :) Z tego powodu jest tylko jedno zdjęcie, bo na każdym innym kot zasłania większość robótki.
Alize diva jest raczej cienka i mocno skręcona, z rozmiarem szydełka nie ma co szaleć, bo wzór będzie po prostu niechlujnie wyglądał. Dlatego oczka są mniejsze i jest więcej rzędów niż w oryginale, co sprawia, że zaczynam myśleć, że może być troszkę ciężka. No, to się okaże na końcu :)





Tutaj mamy coś, na co patrzyłam od ładnych kilku miesięcy. Yarn Art Angora Active, czyli akryl z moherem.
Jest bardzo miękka, puchatość sprawia, że śmiało można robić większym szydełkiem, ale nie wybacza żadnego błędu. Tego się po prostu nie da pruć, więc jak się pomylisz, to mogiła. Zwłaszcza, jeśli pomyłkę zauważysz dopiero po kilku rzędach.
Kolory chwytają mnie za serce :) To letnie ognisko, sierpniowy zachód słońca albo jesienne drzewo.








Blood orange

włóczka: Kartopu, Basak
skład: 70% akryl, 30% wełna
kolor: K150
ilość: ok 350g (100g - 300m)
szydełko: 6mm



Jakoś tak mi weszło w myśli, że wełna zawsze gryzie, jest szorstka, twarda i wgl be. Miałam spore opory przed konfrontacją z tą włóczką, bo właśnie ta wełna. Ale nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała nowości. No i dużo ludzi mówiło, że teraz robią już włóczki niegryzące, że wełna dobra na każdą pogodę, trwalsza i wgl to same plusy, cuda i maliny.
Nie chciałam od razu skakać w czystą wełnę. Bo co jeśli jednak będzie gryzła, a tania nie jest ;p Bezpieczniej było wypróbować mieszankę.

Włóczka skradła moje małe, czarne serduszko.
Jest miękka, puchata, dobrze się z niej robi, nie rozłazi się, nie ma plączących się włosków i wydaje się, że będzie dobrze trzymać ciepło podczas mrozów.
Polecam <3






Żywe kolory zawsze dobrze robią na zimową mieszankę szarości, burości i szarości.

Wszystko miało być w jeden wzór, ale ciężko mi było znaleźć taki, który pasowałby i do czapki i do rękawiczek. Poszłam więc w klasykę, czyli reliefy. Nic nie trzeba specjalnie wmyślać, zwykłe półsłupki nawijane, a jaki ciekawy efekt :D